– Jestem przekonany, że nie dojdzie do zamieszek – powiedział Tom Riddle, gładząc okładkę trzymanej na kolanach książki.
– Oczywiście, że nie. – Avery podniósł podbródek wyżej; niemal zawsze zadzierał głowę, gdy zabierał głos. – To marna próba wywarcia nacisku na Ministerstwo. Myślą, że groźba otworzenia drugiego frontu wystarczy, byśmy zgodzili się na ustępstwa.
Tom uśmiechnął się kącikami ust.
– Tak sądzisz?
– A ty nie? Zaczynają grozić rebelią właśnie teraz, kiedy część naszył sił przebywa za granicą, ekonomia jest nadszarpnięta przez wojnę, nie wspominając o morale społeczeństwa – Avery mówił pozbawionym zainteresowania głosem, jakby opowiadał treść wyjątkowo nużącej książki. – Szanse na powodzenie mają znikome, ale te głupie stworzenia od wieków udowadniają, że nie uczą się na błędach.